Hej, haj, heloł!
Kto ma dzieci, ten wie, że stworzenia te są bardzo dociekliwe. Nie raz i nie dwa ta dociekliwość niejednego rodzica przerosła. Mamo, a dlaczego? Tato, a po co? A czemu? Dlaczego to tak jest? I po 128 takim pytaniu miej jeszcze cierpliwość (i wiedzę!) i odpowiadaj :-) jedna ręka kroi marcheweczkę, jednym okiem zerkasz czy woda w garnku się gotuje, drugim czy dziecko nic nie nawywija, tu drugą ręką bierzesz sól i nagle łłuuuupppp:
- Mamo, a dlaczego babcia ma owłosiony mózg a dziadek już nie?
...
Osobiście wszystkie tego typu pytania przede mną, "służbowo" lubię, jak dzieciaki i młodzież jest dociekliwa. To dobrze rokuje, chcą się czegoś dowiedzieć, coś ich interesuje, a nie jak niektórzy zero zainteresowania. Najlepszy, wiadomo, jest złoty środek. Bo jak jest sto pytań do, to też można oszaleć... Dla mnie, jako nauczycielki niemieckiego, normą są pytania typu "a jak to jest w Niemczech". Uczniowie mają taki skrót myślowy: umiesz niemiecki = mieszkasz w Niemczech. Tekst o wakacjach, podróżach czy jedzeniu to wiadomo że trzy grosze można wtrącić. Ale jak przy tłumaczeniu czasu przyszłego Futur, pada pytanie "Proszę pani, a w Niemczech jest KFC?" to ręce opadają :-)
Mam takiego jednego ciekawskiego, jak już widzę jak rękę podnosi to aż się boję ;-) tłumaczyłam, że w Niemczech nie mieszkałam, że jestem Polką, a on dalej swoje... I teraz wyobraźcie sobie: lekcja powtórzeniowa, każdy skupiony, a tu nagle pada pytanie:
- Proszę Pani, a w Berlinie mają już wolne?
...
Chwila minęła, nim ogarnęłam kto to, co to, aż słyszę ucznia typu bardziej ananas i rozrabiaka:
- Ty, Kacper, a czemu pani od biologii nie pytasz jak to jest być bezkręgowcem albo mieć męski układ rozrodczy?
:-D pozamiatane
I teraz hmm... Są dwie opcje:
a) albo Kacper zrozumie po takim przekazie, że pani z niemieckiego to niekoniecznie pani z Niemiec,
b) albo panią od biologii czekają ciężkie czasy ;-)
Miłego!
Słówko na dziś:
Kto pyta, nie błądzi - wer nicht fragt, bleibt dumm ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz