Wpis przeniesiony: Po co, po co, po co?

Hej, haj, heloł!
Dzisiaj kilka słów na temat, nazwijmy go roboczo, "po co". Po co uczyć się niemieckiego? A na co mi on? Ile razy słyszałam to od moich uczniów :-) Częściej nawet niż pytanie "Jak jest zakręt po niemiecku?"

Marudy te moje kochane twierdziły, że niemiecki to zło. Zło bo wojna, zło bo brzmi jak nakaz rozstrzelania, zło bo trudniejszy (tak im się z początku wydawało) niż angielski, zło bo niepotrzebny bo piosenki i tak są po angielsku, normalnie zło w pełnej krasie...
I oni, biedactwa moje, muszą się tego niemieckiego uczyć! I to moja wina! :D Gdy emocje trochę opadły, i pogodzili się jakoś ze swoim losem, doszło zdziwienie: a Pani lubi ten niemiecki? A czemu Pani uczy niemieckiego? Bo Pani fajna, to nie powinna Pani uczyć niemieckiego...
No ale uczę. I lubię uczyć. Moje argumenty za tym, że warto się uczyć niemieckiego?
To, że warto się uczyć, bo podróże, bo świat stoi otworem, bo perspektywa lepszej pracy, bo takie czasy, że część będzie pracować za granicą, że wymiany uczniowskie i studenckie, że ile znasz języków, tyle razy żyjesz (według Goethe), pal licho, każdy wie.
Ale jak ten niemiecki taki zły, to może warto znać język wroga? Bo on taki zły, że w piekle mówią na pewno po niemiecku, to może zawczasu trzeba się przygotować? Poza tym, jak gdzieś kiedyś usłyszałam (gdybym to ja wymyśliła, byłabym dumna i blada, więc szacun), w dzisiejszych czasach angielski to mus, niemiecki to plus!
Także słówko na dziś:
Zakręt - die Biegung :-D  no dobra: die Kurve też
Miłego!
PS. A "po co" ty uczysz albo uczyłaś/eś się niemieckiego? Napisz! :)

2 komentarze: